Zbigniew Kołaczek – to imię i nazwisko, które przewinęło się na setkach wystaw i konkursów satyrycznych na całym świecie. Prace żyrardowianina zostały zaprezentowane i docenione w 57 krajach świata i na wszystkich kontynentach. Są niesamowicie charakterystyczne, a sam artysty zawsze stara się podkreślić w nich swój związek z Żyrardowem.
Zbigniew Kołaczek to artysta, plastyk, nauczyciel w Młodzieżowym Domu Kultury i w Zespole Szkół nr 1 w Żyrardowie – „Elektryku”. Człowiek z niesamowicie bogatym dorobkiem artystycznym, który za swoją twórczość otrzymał nagrody i wyróżnienia w: Polsce, Włoszech, Słowacji, Luksemburgu, Macedonii, Rumunii, Bośni i Hercegowinie, Chinach, Korei, Indiach, Filipinach, Egipcie, Chorwacji i na Tajwanie.
– W 2020 roku obchodził pan jubileusz 30-lecia pracy twórczej. Jak minął ten czas?
– Bardzo szybko i pracowicie. Wciąż mam przed oczami ten moment jak skończyłem Akademię Sztuk Pięknych w 1989 roku, wyszedłem z tym dyplomem, stanąłem na dziedzińcu akademii i byłem przerażony zadając sobie pytanie „co ja będę w tym swoim życiu robił”. Miałem już kilka pomysłów i pracowałem, ale mimo to miałem obawy. Uczelnie artystyczne są specyficzne, tutaj przyszłość nie jest tak pewna jak w przypadku osiągnięcia tytułu lekarz czy inżyniera. Życiem artystów w dużej mierze rządzi przypadek. Czasami poprzez zorganizowanie wystawy czy jakąś publikację nawiązujemy jakiś kontakt. Ja wiele takich ważnych elementów na mojej drodze twórczej miałem związanych z takimi przypadkowymi spotkaniami, ktoś zobaczył jakąś moją pracę zainteresował się i zaprosił do współpracy, a później ta przygoda w jakieś firmie czy wydawnictwie trwała przez wiele lat. Dla mnie ta praca jest wielką pasją. Gdy nasza praca jest jednocześnie naszą pasją to o wiele lepiej wykonujemy nasze zadania. Myślę, że miałem ten przywilej od Pana Boga, że otrzymałem taki talent, ale włożyłem też w jego rozwój wiele pracy i zaangażowania. Moje 30-lecie pracy twórczej zostało zwieńczone nagrodą Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, który docenił mój wkład w reprezentowanie i promowanie naszego kraju na arenie międzynarodowej. Jestem wdzięczny Muzeum Mazowsza Zachodniego i dyrektorowi Bogusławowi Nietrzebce za to, że rekomendowali mnie do tego wyróżnienia. Wciąż mam wiele marzeń i pomysłów do zrealizowania, a także zapału do dalszej twórczości.
– W tych pięknych grafikach często pojawia się motyw Żyrardowa…
– Zawsze staram się podkreślić mój związek z Żyrardowem, w wielu pracach to nasze miasto, architektura z czerwonej cegły czy niebieskie kwiaty lnu się pojawiają. Jeśli jest to możliwe to staram się nawiązywać do Żyrardowa, uważam, że to jest nasz wspaniały atut i zawsze zachęcam artystów, aby nie wstydzili się pokazywać skąd pochodzą i niech podkreślają unikalność tego miejsca. Dlaczego mamy malować tylko Kraków, Kazimierz czy Zamość? Tutaj w Żyrardowie także mamy piękną unikalną architekturę. Koordynowałem konkurs satyryczny Manufaktura Satyry, którego organizatorem było Miasto Żyrardów i uważam, że ta impreza też bardzo przyczyniła się do tego, że nasze miasto i jego historia zaczęły ludzi ciekawić.
Cały wywiad mogą przeczytać Państwo w bieżącym wydaniu „ŻŻ”.