Zamknij

Pokochał Żyrardów i kultywuje jego historię

17:00, 16.05.2025 Aktualizacja: 17:03, 16.05.2025
Skomentuj

Grzegorz Matyj zamieszkał w Żyrardowie trochę przez przypadek – ale ten przypadek stał się początkiem jego społecznej misji. Związał się z miastem na dobre i od lat dba o to, by historia tego miejsca i ludzie z nią związani nie zostali zapomniani. Z potrzeby serca zaczął odkrywać lokalne dzieje, dzielić się nimi najpierw ze znajomymi, a później z większymi grupami mieszkańców i gości. Nie poprzestał na opowieściach – sam tworzy tablice pamięci, prezentuje zdjęcia, przypomina i upamiętnia. Bo jak mówi, czasem wystarczy, że ktoś się zatrzyma i przeczyta, by zwykły pagórek stał się miejscem pamięci.

Grzegorz Matyj mieszka w Żyrardowie od 1997 roku. Jak sam mówi, przeprowadzka do miasta była w dużej mierze dziełem przypadku. Wraz z żoną początkowo mieszkali w Mszczonowie, ale ich celem było znalezienie mieszkania możliwie najbliżej Warszawy, w miejscowości dobrze skomunikowanej koleją. Myśleli o Ursusie albo Grodzisku Mazowieckim, jednak zebrane środki nie pozwalały na zakup mieszkania w tych lokalizacjach. Wybór padł na Żyrardów – z pozoru kompromisowy, lecz jak się z czasem okazało, całkowicie trafiony. – Dzisiaj mogę stwierdzić, że jestem szczęśliwy, że wtedy zabrakło mi tych pieniędzy… – powiedział Grzegorz Matyj.

– Co sprawiło, że tak bardzo pokochał Pan Żyrardów?

– To miasto było inne niż wszystkie na Zachodnim Mazowszu. Wyróżniało się, ale jednocześnie było bardzo zaniedbane. Jednak już wtedy pojawiały się pierwsze sygnały, że będzie rewitalizowane. Urzekła mnie ta niespotykana architektura, a w antykwariacie wpadła mi w rękę książka Pawła Hulki-Laskowskiego „Mój Żyrardów”, którą przeczytałem kilka razy od deski do deski...

– Jak wyglądały Pana pierwsze kroki w poznawaniu miasta?

– Gdy urodziło nam się dziecko, zaczęliśmy po tej osadzie fabrycznej spacerować i doczytywać w różnych źródłach ciekawe rzeczy o Żyrardowie. Najpierw z wózkiem, potem ze spacerówką. A potem zaczęliśmy tereny okoliczne zwiedzać na rowerach. Okazało się, że nie tylko Żyrardów, ale i okolice mają wiele interesujących miejsc historycznych. Zacząłem tę wiedzę przekazywać moim znajomym, przyjaciołom, rodzinie i organizować takie wspólne wycieczki po Żyrardowie i okolicach, na które ich zapraszałem. Oni przekazywali informacje swoim znajomym i zrobiły się spore grupy zwiedzające ze mną miasto i okolice. Do tej pory to trwa. Żyrardów ma wspaniałą historię, ogrom zabytków i wielki potencjał.

– Wiem, że nie ogranicza się Pan tylko do oprowadzania – zaangażował się Pan również w upamiętnianie miejsc.

– Tak, są tutaj dookoła ciekawe miejsca pamięci. Kiedy oprowadzałem moje wycieczki, brakowało mi w niektórych miejscach takich tablic, które pokazywałyby coś więcej niż tekst wyryty na kamieniu. Zacząłem odkrywać miejsca, gdzie dobrze byłoby zawiesić jakiś obrazek czy zdjęcie, żeby każdy, kto przechodzi, mógł się zatrzymać i dowiedzieć więcej. Udało mi się na przykład zamontować tablice na terenie Puszczy Bolimowskiej przy zapomnianych grobach zbiorowych żołnierzy poległych w bitwie nad Rawką w 1915 roku. Czytałem literaturę, przeglądałem mapy, dotarłem do tych miejsc i postawiłem sobie za cel zrobić jakieś tablice upamiętniające.

– Jak wyglądało to od strony praktycznej?

– Poszedłem do zakładu poligraficznego gdzie, wg mojego projektu, wykonali proste tablice. Jedną z nich powiesiłem w lesie nad Rawką koło Kamiona, drugą w lesie przy autostradzie koło Miejsca Obsługi Podróżnych Mogiły. Przyczepiłem je do drzew. Zawierały informację, że tam znajdują się mogiły żołnierzy poległych w bitwie nad Rawką. Tekst był ozdobiony rysunkami dwóch żołnierzy w mundurach: carskim i niemieckim. Wzruszyło mnie, gdy po jakimś czasie tam wróciłem i pod drzewem, na którym wisiała tablica, zobaczyłem kwiaty i znicze. Był to dla mnie sygnał, że jest to potrzebne. Że ktoś zauważył, iż to nie jest zwykły pagórek, tylko miejsce historii.

– Podejmował się Pan także upamiętnienia konkretnych osób.

– Tak. Na przykład na cmentarzu w Puszczy Mariańskiej został kilka lat temu odsłonięty odnowiony grób Czesława i Tadeusza Tańskich. Został wybudowany piękny nagrobek, ale brakowało mi tam jednego elementu – zdjęć. Znalazłem ich wspólne zdjęcie w internecie, zrobiłem projekt i dałem do wydrukowania na folii samoprzylepnej, którą nakleiłem na szklanej płycie. Zostawiłem ją przy nagrobku podczas wycieczki ze znajomymi. Niestety, w zeszłym roku zdjęcie zniknęło… być może się stłukło.

– Działa Pan też w samym Żyrardowie.

– Na skraju lasu, za torami, odkryłem piękną marmurową tablicę wykonaną przez lokalnego przedsiębiorcę w 2019 roku. Nie znałem wcześniej wątku związanego z powstaniem styczniowym i przemarszem oddziału Władysława Strojnowskiego. Wyobraziłem sobie, jak tych 100 powstańców przechodzi przez tory i kieruje się na Rawę Mazowiecką. Po jakimś czasie tablica zaczęła pękać i została zdemontowana. Została po niej solidna rama. Lata mijały, kolejne rocznice powstania również – i nic się nie działo. W zeszłym roku postanowiłem, że coś z tym zrobię. Znalazłem w garażu blachę z powłoką antykorozyjną, przygotowałem projekt, który dałem do wydrukowania na folii samoprzylepnej, potem folię nakleiłem na blaszaną płytę. Zachowałem oryginalny tekst tablicy, dodałem scenę z powstania z obrazu Tadeusza Ajdukiewicza oraz herb powstańczy. Zawiesiłem to jesienią i do tej pory wygląda dobrze.

– A historia związana z pomnikiem Leona Waligóry?

– Z drugiej strony torów, przy wiacie rowerowej, znajduje się tablica poświęcona Leonowi Waligórze. Kiedyś chciałem pokazać uczestnikom wycieczki jego zdjęcie i opowiedzieć o tym jak w tym miejscu został zabity przez gestapowca. Leon pochodził z Kostrzyna Wielkopolskiego. Na stronie internetowej tego miasta znalazłem jego zdjęcie jako młodego chłopaka w mundurze wojskowym. Wydrukowałem to zdjęcie na papierze, nakleiłem na drewnie, owinąłem folią i zostawiłem przy pomniku przy okazji oprowadzania wycieczki. Zdjęcie powoli ulegało zniszczeniu pod wpływem warunków atmosferycznych. Aż pewnego dnia pojawiła się tam kopia tego zdjęcia – powiększona, oprawiona w ramkę - wykonała ją jakaś nieznana osoba. To mnie bardzo poruszyło. Uznałem, że trzeba zrobić coś trwałego. Wykorzystałem blachę, na której nakleiłem zdjęcie wydrukowane na folii samoprzylepnej. Umocowałem to przy gruncie w taki sposób, żeby nie naruszyć cokołu ani chodnika. I znów – pojawiły się znicze i przechodnie zatrzymują się, czytają, oglądają …

– Ma Pan też swoje powiedzenie na temat Żyrardowa.

–Tak, ukułem sobie takie powiedzenie, gdy podczas wycieczek ludzie pytali: „Jak najkrócej można opisać fenomen tego Żyrardowa ?”. Mówię wtedy, że można to opisać nawet w jednym zdaniu: „Żyrardów wymyślił Polak, wybudował Francuz, do świetności doprowadziło dwóch Niemców – ojciec i syn, a uwiecznił to pewien Czech”. Mowa tu oczywiście o osobach: Henryk Łubieński, Filip de Girard, Karol Dittrich i Karol Dittrich junior oraz Paweł Hulka-Laskowski.

 

 

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%