Dla wielu osób te schody są nie do pokonania, a peronowa winda wciąż „milczy”. Takie dramaty przeżywają żyrardowianie…
– Ten horror przeżywamy od kilku lat, od kiedy zachorowała żona. Porusza się na wózku inwalidzkim i co najmniej dwa razy w tygodniu muszę z nią jeździć do Warszawy. Oznacza to, konieczność dotrcia na drugi peron - w żyrardowskich warunkach można to zrobić tylko po stromych schodach, gdyż od bardzo długiego czasu winda jest nieczynna. W tej sytuacji – za każdym razem - muszę wynająć dwóch silnych mężczyzn, aby wnieśli żona po blisko 50 schodkach na peron. Proszę, niech ktoś poważnie tym się zainteresuje i zmusi PKP, aby doprowadzono te windy do funkcjonalności…- apeluje pan Jerzy ze łzami w oczach.
Niestety dla tej rodziny, jak i dla wielu osób ten horror trwa już bardzo długo i pomimo wielu apeli, interwencji, ale też - próśb i gróźb – sytuacja nie zmienia się, a winda na warszawski peron „milczy” – jest nieczynna, jak zaklęta.
Ktoś musi powiedzieć PKP, że już najwyższa pora skończyć z tymi „makabrycznymi żartami”…
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz