Emilia Kleszczewska, tegoroczna Miss Ziemi Żyrardowskiej, to kobieta o wielu pasjach i nieprzeciętnej odwadze. Modelka, dziennikarka, żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej. W rozmowie opowiada o kulisach swojego sukcesu w konkursie piękności, wyzwaniach związanych z pełnieniem wielu ról zawodowych, a także o tym, jak ważne jest bycie inspiracją dla innych młodych kobiet . Dla niej życie to nieustanna przygoda, a każdy nowy projekt – od mediów po wojsko – to kolejna okazja do rozwoju i budowania swojej ścieżki zawodowej i życiowej.
– Jak są Twoje wrażenia po otrzymaniu tytułu Miss Ziemi Żyrardowskiej?
– Jak mówi prawie każda miss, powtórzę i ja „Nie spodziewałam się„. Szczerze mówiąc, jest to oczywiście niesamowita radość i takie poczucie spełnienia. Mimo wszystko już po chwili moim głównym uczuciem było to, że jest to odpowiedzialność, a korona swoje waży i trzeba umieć odpowiednimi sposobami ten ciężar utrzymać. Czuję odpowiedzialność za koronę i postawione mi zadania. Postaram się im sprostać – jak tylko umiem angażując się w działalność charytatywną i otwarte mówienie do kobiet o najważniejszych sprawach.
–Wstąpiłaś do Wojsk Obrony Terytorialnej, to niecodzienny wybór dla młodych kobiet. Co zainspirowało Cię do podjęcia tej decyzji? Jak wygląda służba w WOT?
–Jestem kobietą, która potrzebuje w życiu adrenaliny. Moi znajomi się śmieją, że sporo jest we mnie faceta i rzeczywiście trochę muszę się z tym zgodzić. Interesuję się strzelectwem, bronią, zostałam też wychowana w sposób patriotyczny – zaangażowaniem i sentymentem podchodzę do kwestii obronności kraju czy też historii militarnej kraju. Poza tym to ogromny zaszczyt nosić Polski mundur. WOT kształci człowieka, dzięki zajęciom nauczyłam się wielu praktycznych i przydatnych rzeczy, które ułatwiają mi funkcjonowanie w codziennym życiu. Ważnym aspektem jest to, że WOT pozwala zarówno na służbę w siłach zbrojnych jak i na rozwój poza wojskiem. Każda dorosła, niekarana osoba o dobrym zdrowiu może spróbować swoich sił i służyć Rzeczypospolitej. Jesteśmy potrzebni, pomagamy lokalnej społeczności- czy to w czasie COVID-u lub teraz na Dolnym Śląsku usuwamy skutki powodzi.
Całą rozmowę z Emilią Kleszczewską przeczytacie Państwo w bieżącym wydaniu ŻŻ.